Soplicowo – Grzegorz Turnau

O te jeziora, co wokół rozlane.
Borów i lasów i ciszy potęga.
To co się kocha, na zawsze zostaje.
Otwarta przed nami do czytania księga.

Zosia w ogrodzie – anielska czy ziemska.
I ta siła zwiewna – stała czy ulotna.
Spojrzał Tadeusz, zgubił się nie wie –
Widział czy się zdawało, że wybraną spotkał.

Gerwazy, Protazy, Kusy albo Sokół
Nie masz zgody mopanku, spory na co dzień
Soplicowie, Horeszkowie, a Moskal na karku.
Dziwnie zadumany Ksiądz Robak Dobrodziej.

Kłócą się i kochają
Polują i ucztują
Nad życie wolność cenią
Godzą się i spiskują

Ksiądz Robak mówi: posprzątać, oczyścić
Dom przygotować – to cnoty przybędzie
A Sędzi na to – zrobić powstanie.
„Ja z synowcem na czele i jakoś to będzie”.

Kłócą się i kochają…

Jankielu, twój koncert kogóż nie poruszy,
Dąbrowski urzeczony, wzruszony głęboko.
Młodzi przy szablach – a oddech wstrzymany.
Rok niezapomniany – wolne Soplicowo.

Kłócą się i kochają…

Poloneza czas zacząć podłóg praw pierwszeństwa.
Kochajmy się wszyscy – niech wokół rozbrzmiewa.
Może to ostatni polonez lub pierwszy.
Co nie przyszło łatwo – uszanować trzeba.

Podobne wpisy